Recenzja „Folwarku Zwierzęcego”
Folwark Zwierzęcy, autorstwa Georga Orwella jest
satyrą na rewolucje październikową i jej
następstwa. Orwell’owskim odpowiednikiem bolszewików są świnie-
najinteligentniejsze ze zwierząt i najprzebieglejsze, a sąsiedzi to państwa
zachodu.
Akcja toczy się w Folwarku Dworskim,
który jest własnością pana Jonesa. Pewnej nocy wszystkie zwierzęta zbierają się
za sprawą starego Majora- medalowego knura rasy angielska średnia, biała-
zebrała się w wielkiej stodole. Knur miał im do przekazania ważną wiadomość.
Otóż zeszłej nocy miał sen- śnił mu się świat wolnych zwierząt, bez człowieka.
Ogłosił zasady animalizmu, czyli zasad, którymi powinny kierować się każde
szanujące się zwierzę. Po kilku dniach od zebrania stary Major zmarł podczas
snu. Od tego czasu świnie rozpoczęły opracowywanie planu powstania. Na tle świń
zaczęły wyróżniać się trzy młode knury: Napoleon, Snowball i Squealer. Ci trzej
spisali również Siedem Przykazań. Powstanie wybuchło niespodziewanie. Pewnego
dnia pan Jones wypił zbyt dużo whisky i zapomniał nakarmić zwierząt. Wtedy
rozszalałe ze złości zwierzęta wydostały się ze swoich boksów i zaatakowały
ludzi, co spowodowało przegonienie ich ze swojego folwarku. Radości nie było
końca. Zwierzęta ustanowiły ustaliły wspólne zasady koegzystencji. Niestety po
czasie pojęły, że nie wszystko było tak jak to sobie wyobrażały…
Folwark
Zwierzęcy jest
książką satyryczną, jednak gdy przyjrzymy się bliżej zauważymy, że każda rzecz
i wydarzenie ma odzwierciedlenie w faktach historycznych. Książka może, więc
być niezrozumiała dla osób nieobytych z historią, dlatego polecam ją osobą
interesującym się historią bądź polityką.
Dominik
Noszczyk